10
Otrzymuje dowódca niemieckiej Grupy Armii Północ Feldmarszałek Fedor von Bock, za mistrzowskie dowodzenie związkami pancernymi. A przede wszystkim za odesłanie XIX Korpusu Guderiana na Mazowsze co ocaliło Armię „Pomorze” od całkowitej klęski. Co umożliwiło przeprowadzenie ofensywy nad Bzurą.
Następnie skierował Guderiana pod Wiznę, zapominając o przeprawach mostowych przez co Guderian oczekiwał niedaleko Wizny przez dwa dni chyba na lepsze czasy. Przy okazji dwie inne Dywizje Pancerne podległe Bockowi tj 10. i Kempf swawolnie i bez konkretnego celu przemierzały puste pola Mazowsza. Po zajęciu Wizny Bock skierował Guderiana do Brześcia bo uważał, że grupują się tam polski siły.
Guderian nie znalazł tam ani jednej polskiej armii. Stacjonowało to około 4 tysięcy żołnierzy w starej XIX twierdzy. Przeciw tym potężnym siłom Bock skierował dodatkowa 10 Dpanc. Pod Brześciem czołgom skończyło się paliwo a stłoczone na małej przestrzeni Niemieckie demony wojny przeszkadzały sobie nawzajem. Przez co Brześć bronił się przez 3 dni. Żeby było śmieszniej, załoga Brześcia spokojnie opuściła miasto, dopiero potem wkroczyli do niego Niemcy. Von Beck, szacuneczek.
9
Dla generała majora Wernera Kempfa dowódcy Dywizji Pancernej Kempf którego 7 pułk pancerny w czasie bitwy pod Mławą natknął się niedaleko miejscowości Uniszki Zawadzkie na szeroki na 6 metrów rów przeciwpancerny. Czołgi niemieckie ruszyły wzdłuż frontu i przez dwie godziny szukały dogodnego przejścia.
W tym czasie załogi polskich działek 37 mm z 80pp z odległości 400 metrów strzelały do nich jak do kaczek. Po wycofaniu się gen. Kempf zameldował swojemu przełożonemu „Atak zakończył się katastrofą. Straszne straty w czołgach, nieznanej wysokości. Atak w tym miejscu jest beznadziejny”.
Straty oczywiście są dziś znane. Zniszczono całkowicie siedem czołgów a uszkodzono 32. Gen. Kempf nie będzie już więcej próbował urządzać defilad na polach bitew, niemniej miejsce nr 9 najzupełniej zasłużone.
8
Gen. Rudolf Dreszer dowódca Grupy Operacyjnej „Dreszer” za bezprzykładną nieudolność podczas Bitwy od Piotrkowem Trybunalskim, jak również za wyjątkową nieudolność podczas działań odwrotowych a także za to, iż bez zgody swojego przełożonego gen. Dąb Biernackiego oraz Naczelnego Wodza Śmigłego Rydza opuścił swoje oddziały i udał się do Brześcia by tam bez mrugnięcia okiem pełną winą za klęskę obciążyć swojego przełożonego.
7
Miejsce nr 7 jest trochę specyficzne albowiem plasuje się na nim dwóch polskich dowódców. Nie przedłużając, środek tabeli otwiera płk. dypl. Tadeusz Zieleniewski dowódca 33. DPRez oraz gen. bryg. Wacław Piekarski wódz 41 DPRez.

Obaj dowódcy wielkich jednostek w nocy z 6/7 września bronili linii Narwi. Łącznie dwie dywizje liczyły około 30 tyś żołnierzy. Siły te zostały rozbite przez 1 pułk kawalerii liczący około 600 żołnierzy a następnie zmuszone do pełnego chaosu odwrotu. By unaocznić rozmiar nienanizanej w dziejach Polki klęski dodam, iż 33 DP choć rezerwowa, nie uczestniczyła wcześniej w żadnych poważniejszych walkach a 41 DP zaczęła swoją przygodę z wojaczką w dniu 5 września.
Były to więc siły wypoczęte, nie wstrząśnięte wcześniejszymi walkami a mimo to uległy niemieckim kawalerzystom. Gdyby takie zwycięstwo było po stronie polskie jeszcze przez 100 lat słyszelibyśmy historyjki o niezwykłej skuteczności naszej elitarnej kawalerii.
6
Tą zaszczytną pozycję zajmuje gen. major Alfred Ritter von Hubicki wódz pędzącej przez całą Polskę na złamanie karku 4 Leich Division. Od tej prędkości ataku chyba mu się załzawiły oczy. Runął bowiem spod Tomaszowa Lubelskiego na Włodzimierz Wołyński jak sam diabeł

Nie zauważył tylko, iż w stronę Tomaszowa zmierza cała polska grupa armii gen. Piskora. Hubicki, prawdziwy mistrz rozpoznania i zwiadu. Zresztą owi geniusze niemieckiej strategii ogólnie mieli problem z dostrzeganiem polskich grup armii.
5
Dlatego laur środka tabeli zajmuje Johannes von Blaskowitz, kolejny nadczłowiek, arcymistrz rozpoznania. Sprawa jest powszechnie znana. Widząc siebie jako zdobywcę Warszawy tak się zapatrzył w ten obrazek, że nie zauważył grupy armii gen. Kutrzeby, nacierającej nad Bzurą i masakrującą jego 30 DP.
Na prawdę, posiadając absolutną przewagę w powietrzu, łączność środkach rozpoznawczych nie dostrzec 60 tysięcy Polaków dyszący żądzą krwi to najwyższy przejaw absolutnego braku kompetencji na jakimkolwiek poziomie. Ja, ja. Gut, gut.
4
Nominowanie do miejsca tuż przed podium wywoła na pewno sporo kontrowersji.
Bo już wywoływało i wywoływać będzie. Otrzymuje je gen. Kazimierz Sosnkowski. Mianowany w dniu 11 września dowódcą Frontu Południowego mającego koordynować działania Armii „Kraków” i Armii „Małopolska”.
Wsiadł 13 września wraz z trzema oficerami do samolotu i odleciał do Przemyśla by wykazać się w bezpośrednim boju. Przez kilka kolejnych dni, sztab we Lwowie, Naczelny Wódz, gen. Szyling dowódca Armii Karków”, nie wiedzieli co się z nim dzieje. Właśnie za zdolność znikania w decydującym momencie i niekoordynowanie na stanowisku koordynatora zapewnia mu 4 miejsce/ Panie generale. Czapki z głów.
Tak oto dotarliśmy do jak to się mówi cream de la cream, śmietanki, asów myśli operacyjnej, najlepszych z najlepszych
3
Komdyw Wasili Czujkow dowódca radzieckiej 4 Armii. Za to, iż posiadając miażdżąca przewagę każdego rodzaju broni ścierając się jedynie z oddziałami osłonowymi lub naprędce zebranymi niewielkimi oddziałami nie udało mu się otoczyć i zamknąć Grodna co skutkowało tym, iż obrońcom udało się z miasta wycofać. Jego najtrudniejszym przeciwnikiem były puste drogi, brak oporu przeciwnika i dobra pogoda Wrześniowe słońce ostro go prażyło w łepetynę. Ciężko się walczy z powietrzem tawariszcz. Szacun.
2
Dla tych którzy obserwują mój kanał ta nominacja nie będzie zaskoczeniem. (Przy okazji serdecznie pozdrawiam) Generał brygady Mikołaj Bołtuć. Mój osobisty arcyfaworyt. Ten słusznie prześcignął zajmującego 8 miejsce Dreszera gdyż ten obwił o klęskę tylko swojego przełożonego.
Bołtuć nie był tak wspaniałomyślny, nie licząc plucia na Bortnowskiego obwiniał swoich podwładnych. Których radośnie zdejmował ze stanowisk. Zdymisjonował obydwu swoich dowódców dywizji w pierwszym tygodniu wojny. Słusznie uchodzi za twórcę wrześniowej koncepcji „ani kroku wstecz”, genialnej taktyki która przyniosła w latach kolejnych owoce Armii Czerwonej w pierwszych miesiącach operacji „Barbarossa”.
Udało mu się w warunkach wysoko stechnicyzowanej wojny poprowadzić swoich żołnierzy do ataku na bagnety. Zapewne sądził, iż bojową postawą i zmarszczonymi surowo brwiami uda mu się zatrzymać pędzącego Panzerkampfawagen II. Genialny strateg i pomysłowy wódz. Sam wzór cnót. Ani kroku wstecz i na bagnety.
.
1
I wreszcie na koniec arcymistrz. Człowiek który ma tyle imion co Odyn wymienię kilka z nich: Błąd, Pomyłka, Ignorant, Zwolennik czołowego natarcia na niepoznanego przeciwnika. Właściwie niczym się nie różnił Bołtucia, no może za wyjątkiem tego, iż posiadał czołgi. Dużo czołgów.
Złoto i pierwsze miejsce wśród najbardziej nieudolnych dowódców Wojny Obronnej Polski 1939r otrzymuje dowódca niemieckiej 4. Dywizji Pancernej generał porucznik Georg-Hans Reinhardt. Gratulacje.
Ów laur dostaje za przeprowadzenie, równie brawurowego co głupiego, frontalnego ataku pancernego pod Mokrą. Ignorując wszelkie zalecenia dotyczące używania czołgów jako jednostek manewrowych, pchnął je do czołowego natarcia wprost na całkiem dobrze przygotowane do obrony i nieżle obsadzone artylerią polskie pozycje. Skutkiem owego genialnego manewru zasłużył sobie na 1. miejsce na liście jak również doprowadził do straty około 50 czołgów w swojej dywizji i to do godziny 15:00 1 września 1939r. Innymi słowy tracił 5 czołgów co godzinę.

Gratulujemy. Gen, Reinhard jest także twórcą koncepcji zdobycia z marszu w dniu 9 września Warszawy. Pomysł wcielono w życie, wobec czego niemieckie czołgi błąkały się po ulicach stolicy Polski bez ładu i składu ostrzeliwane niemiłosiernie ze wszystkich stron przez polaków. Szacun. I wreszcie 16 września nad Bzurą ponownie poprowadził swoje czołgi do frontalnego uderzenia na nierozpoznanego przeciwnika.
W wyniku czego niemiecka kolumna dostał się pod ogień polskich haubic 100 mm tracąc 22 czołgów i wycofała się. Skutkiem czego polscy saperzy po bitwie spokojnie zniszczyli uszkodzone czołgi. Ale i tego było mało naszemu medaliście. Jego druga kolumna, również bez wsparcia piechoty i lotnictwa zamarzyła sobie rozjechanie polskiej piechoty. Wobec nierozpoznania polskich pozycji natknęli się na 14 baterię przeciwlotniczą wyposażoną z działka Boforsa 40 mm które strzelając na wprost rozniosły na strzępy kolejny niemiecki pułk pancerny.
Łącznie tego dnia Reinhardt stracił nieodwracalnie 42 czołgi w tym 10 PZ IV. Lekko podłamany niemiecki as blitzkriegu otrzymał kolejne zadanie dozorowania linii rzeki Bzury. W wyniku czego spadło na niego uderzenie wycofujących się polskich oddziałów, przełamało jego pozycje i wycofało się do Warszawy. Sam sztab Reinharda musiał odpierać kilka ataków. Zapewne, dlatego, iż tak sprytnie rozstawił swój sztab blisko linii frontu.